Czego to ludzie nie wymyślą…

Choć w moim prywatnym rankingu amerykański ThinkFun zajmuje od zawsze pozycję lidera w kategorii najbardziej oryginalnych łamigłówek wielozadaniowych, ich ostatnie dokonania i tak wychodzą poza jakąkolwiek skalę. Że niby o krowach? Porywanych przez UFO? Magnetycznym promieniem? Prosto z pastwiska?

Invasion of Cow Snatchers

Dla miłośników klasycznych horrorów SF Inwazja porywaczy ciał to natychmiastowo rozpoznawalny tytuł. Pewnie dlatego łamigłówka do niego nawiązuje, choć w warstwie fabularnej nie ma z filmami nic wspólnego. Bazuje natomiast na niemniej popularnej miejskiej (a w zasadzie wiejskiej) legendzie, czyli niesławnych przypadkach uprowadzania w celu eksperymentalnym bydła rogatego przez kierujących latającymi spodkami Obcych.

Nawiązanie do popkultury to jedno, ale fizyczne odtworzenie całego procesu to zupełnie inny rodzaj wyzwania. W życiu bym nie pomyślał, że ktoś może się w ogóle podjąć takowego podjąć. Jak jednak widać do odważnych świat należy, dzięki czemu możemy wcielić się w kosmitę spragnionego ziemskich krów. A nawet pewnego byka…

Porywanie w teorii…

W grze faktycznie porywamy krowy – z pastwiska, magnetycznym promieniem z UFO, omijając płoty i zbożowe silosy, kończąc uprowadzanie mocnym akcentem w postaci byka. A wszystko to dzięki bardzo zmyślnemu konceptowi:

  • dysponujemy namagnesowanym latającym spodkiem, który ślizga się po przezroczystej pokrywie symulującej niebo,
  • pasące się poniżej bydlęta, reprezentowane przez stylizowane żetony, również zaopatrzone są w magnesy, dzięki czemu mogą zostać przyciągnięte do znajdującego się w górze UFO,
  • różnej wysokości płotki (oraz silos zbożowy) utrudniają (lub uniemożliwiają) poruszanie się po pastwisku,
  • dodatkowym utrudnieniem jest kolejność – krowy można dowolnie zbierać jedną po drugiej, ale na samym końcu z pastwiska musi zniknąć reprezentowany przez czerwony żeton byk,
  • na poziomie Genius musimy dostarczyć krowy w określonej kolejności (odtwarzając wzorzec kolorów),
  • żeby tego dokonać możemy tymczasowo odkładać porwane krowy na specjalne tekturowe nakładki na pola (kręgi zbożowe, a jakże!) podnosząc latający spodek i pozwalają im opaść.

… i praktyce

To nie pierwsza łamigłówka ThinkFun, która wydaje się mechanicznie przekombinowana (wcześniej problemy miał zarówno Tilt, jak i Turnstile), tutaj jednak problem jest poważny: nie wszystkie żetony krów poddają się od razu magnetycznemu wpływowi latającego spodka. Mówiąc wprost – nie dają się przyciągnąć. Temat jest znany, kupowałem dosyć późno, licząc w międzyczasie na rozwiązanie problemu, ale mimo to mój egzemplarz okazał się felerny. Przysłany z Amazona na wymianę też. Dopiero dwa zestawy magnesów dostarczone litościwie z niemieckiego Ravensburgera pozwoliły na skompletowanie działającego zestawu.

Ale jeżeli podejmiecie ryzyko albo niestraszne Wam korespondencyjne boje z działami obsługi klienta, to Inwazja porywaczy krów dostarczyć może sporej dawki prawdziwej frajdy oraz całkiem wymagającego móżdżenia. Ponieważ łańcuszek krów budujemy od góry, a przeszkody zagrażają nam w od dołu, musimy przestawić myślenie w tryb inwersji, co nie od razu jest oczywiste, okazuje się natomiast finalnie nad wyraz satysfakcjonujące.

Manewrowanie zbitką magnesów pomiędzy przeszkodami wymaga w tym przypadku nie tylko myślenia, ale również pewnej dozy siły – przyciąganie kolejnych wołowatych wzmacnia oddziaływanie i poruszanie spodkiem staje się coraz trudniejsze. Ten jednak aspekt jestem w stanie wybaczyć, biorąc pod uwagę oryginalność konceptu i jego realizację. Na szczęście filcowa podkładka UFO chroni pokrywę od zarysowań od góry, zaś żetony krów nie dokonały jeszcze widocznych zniszczeń od spodu.

Dystrybucyjna dygresja

Moje magnetyczne boje uświadomiły mi dobitnie wagę posiadania dobrego lokalnego przedstawiciela. W tym samym czasie reklamowałem Balansujące fasolki, egzemplarz pochodzący jeszcze z polskiej dystrybucji, i brakującą kartę otrzymałem trzeciego dnia od zgłoszenia, i to w czasie pandemii. Jestem oczywiście bardzo wdzięczny za pomoc pracownikom niemieckiego Ravensburgera, to budujące, że chciało się im wesprzeć klienta z Polski, ale cała procedura obiegła świat: USA-Irlandia-Polska-Niemcy. I chwilę trwała.

O ile SmartGames wydaje się mieć szczęście do dystrybutorów (najnowszy przedstawiciel, firma Juvi, ma w planach powrót do najlepszych praktyk z czasów Granny), wielki powrót w ramach Eureki/G3 zaliczył nawet Popular Playthings (o tym postaram się napisać w kolejnym poście) o tyle ThinkFun od sobrych czasów Logorajdu z różnym szczęściem pojawia się i znika. Szkoda, bo to producent bardzo oryginalnych łamigłówek, czasem nieco przekombinowanych, ale zawsze stanowiących niestandardowe wyzwanie dla umysłu. Tak jest również w przypadku Inwazji porywaczy krów.

  • Wykonanie:

    + kapitalna, nietuzinkowa i absolutnie pionierska koncepcja

    + jedna z najlepszych implementacji popkulturowego motywu przewodniego

    + bardzo dobra jakość plastykowych elementów

    + słuszne wymiary planszy

    – spory problem z magnesami

    – doprowadzenie łamigłówki do etapu grywalności może kosztować trochę czasu i zachodu

  • Grywalność:

    + zawieszenie elementów w przestrzeni wymaga odwróconego myślenia

    + fizyczne przyciąganie elementów sprawia sporo frajdy

    – początkowy setup jest dosyć skomplikowany

    – poruszanie łańcuszkiem magnesów wymaga pewniej siły

  • Poziom trudności:

    + od 6 roku życia

    – wyzwania na poziomie Genius są dosyć skomplikowane

  • Ocena:

    Najbardziej oryginalny leitmotiv w łamigłówce ever! Niestety problemy techniczne mogą przysłonić frajdę z rozwiązywania.

Invasion of Cow Snatchers

Producent: ThinkFun, USA

Polskie wydanie: brak 

Autor zadań: Bob Hearn

Cena: 39 EUR (Amazon.de)