Nowe szaty SmartGames

Jakoś pod koniec zeszłego roku zauważyłem w witrynie sklepu Kreatywne Maluchy nowe, niedostępne do tej pory w Polsce łamigłówki Rafa Peetersa. Ponieważ od dłuższego czasu w temacie nowości panowała  głucha cisza, a o zmianach przebąkiwano już od ostatniego Pionka, nie mogłem porzucić tak obiecującego tropu i tak po nitce trafiłem do kłębka, czyli nowego dystrybutora SmartGames na polskim rynku.

Sklep który odwiedziłem w Galerii Katowickiej to jeden z własnych punktów sprzedaży dystrybutora. Pierwsze wrażenie? Powalające! Ściana łamigłówek SmartGames, zawierająca 40+ różnych tytułów powoduje oczopląs. Nie widziałem dawno takiej obfitości w jednym miejscu i pewnie długo nie zobaczę. Dodajcie do tego obsługę, która wie co sprzedaje, obecne w sklepie duże wersje demo i macie łamigłówkową mekkę. Więcej takich miejsc poproszę!

Na razie łamigłówki sprzedawane są w oryginalnych angielskich pudełkach, do których dodawana jest jedynie jednostronicowa czarno-biała polska instrukcja, która przyznam szczerze nie powala. Po wakacjach pudełka będą jednak ponownie spolszczone, a belgijskie gry logiczne będą dostępne w szerszej sieci sprzedaży, na sklepowych półkach sieci franczyzowej i w internecie.

Nowe szaty króla

Pierwsze wrażenie po wzięciu do ręki Temple Connection było dosyć niepokojące – w środku coś lata, tłukąc się o ścianki! Nie zdarzyło mi się to wcześniej w przypadku tej firmy, więc złożyłem to na karb mojego egzemplarza recenzenckiego. Szybka kontrola w internecie zweryfikowała jednak moje podejrzenia – to nie problem mojej gry, to grubsza zmiana  u producenta.

W 2016 roku Smart Games zaproponowało nową koncepcję opakowań:

  • uproszczono logo, które faktycznie lepiej oddaje charakter firmy, choć moim zdaniem tylko dla znających oryginał,
  • zrezygnowano z plastikowych okienek pokazujących elementy łamigłówki. co ułatwia ponowne jej spakowanie,
  • zunifikowano kształt i wysokość pudełek, dzięki temu łatwiej je prezentować i przechowywać.

Ostatecznie w nowym układzie główne komponenty nie mają jednak ze sobą kontaktu, nawet jeżeli przemieszczają się w pudełku nie istnieje ryzyko ich uszkodzenia, wszystko jest za to bardziej ekologiczne i ustawne. Faktycznie nie tęsknię za przezroczystymi wypraskami, bo czasem ponowne ułożenie w nich elementów było łamigłówką samą w sobie, choć trwałość pudełka z kartonu z odzysku przyjdzie dopiero przetestować. W nowej koncepcji widać wszechobecny minimalizm, dobrze współgrający z projektancką osobowością Rafa Peetersa.

Powiew orientu

Osadzone wizualnie w dalekowschodnich klimatach Temple Connection skojarzyło mi się bardziej z ideą Wielkiego Muru, może nieco bardziej zapętlonego niż chiński oryginał.  Pod względem mechaniki z kolei przypomina połączenie Anakondy i Temple Trap, dwóch bardzo cenionych przeze mnie wcześniejszych łamigłówek Rafa Peetersa. Nawet jeżeli moje skojarzenia nie są do końca poprawne, końcowy efekt wznosi się na kolejny poziom łamigłówkowej maestrii – urok Temple Connection polega na budowaniu wielopoziomowych labiryntów przenikających się górą i dołem: trzy wieże, siedem fragmentów dróżki, jedna plansza i setki możliwych kombinacji.

Jak w każdej łamigłówce niesekwencyjnej szybkość znalezienia poprawnego rozwiązania zależy trochę od szczęścia – oczywiście możemy wyeliminować nierokujące punkty startowe, ale mniej więcej w połowie z 80 dostępnych zadań robi się naprawdę ciekawie. Co znamienne: mniejsza ilość elementów startowych wcale nie oznacza łatwiejszego zadania. Zalecam dawkowanie sobie wyzwań na wyższych poziomach trudności, można uniknąć w ten sposób frustracji, bo w pewnym momencie zaczynamy myśleć sztampowo, a łamigłówka to piętnuje. Ostatecznie jednak oceniam Temple Trap jako układankę bardzo satysfakcjonującą, choć nie bez momentów zwątpienia.

W skrócie: solidne komponenty dla dużych i małych dłoni, kontrastowe barwy dla kolorystycznie nieprzystosowanych i sprawdzona mechanika z nowym twistem. Plansza pozwala na stabilne rozstawienie komponentów, a sprytny pomysł z różną ilością dachów w świątyniach pozwala na ich szybkie i pewne rozróżnienie. UWAGA! Pomimo, że elementy startowe są łatwo rozpoznawalne, zdarzyło mi się kilkakrotnie źle je rozstawić na planszy, co jak łatwo się domyślić przeciąga nieco znalezienie poprawnego rozwiązania…

Długo oczekiwany powrót

Granna zasłużyła się wydając na przestrzeni lat kilkadziesiąt produktów belgijskiego producenta oraz aktywnie uczestnicząc w imprezach dla graczy czy promując ideę łamanie głowy w najróżniejszych mediach, za co należą się jej niekłamane wyrazy uznania. Oczekiwania po następcy są niemałe, Artyzan zaczyna jednak z bardzo dobrą ofertą nowości – Temple Connection polecić można praktycznie każdemu, równie udany wydaje się JumpIN’, a czekają nas jeszcze w tym roku świetnie zapowiadające się łamigłówki, z asteroidami, wiewiórkami i gwiazdkami w rolach głównych, którym na pewno warto będzie się bliżej przyjrzeć. Pozostaje trzymać kciuki i życzyć powodzenia!

 

Temple Connection

Producent: SmartGames, Belgia

Polskie wydanie: Artyzan

Autor: Raf Peeters

Cena: 99 PLN